Sunset on Langkawi Island

Sunset on Langkawi Island
Zachód słońca na wyspie Langkawi

sobota, 29 września 2012

Moon cake


"Moon cake" czyli księżycowe ciasteczko jest symbolem chińskiego festiwalu.



Tak znowu mamy święto w Malezji;)



Według chińczyków ten ciasteczkowy czas przypada na 15 dzień ósmego księżycowego kalendarza.
Jest to święto bardziej historyczne niż religijne.Podobno w 14 wieku w Chinach odbyła się zwycieska batalia nad Mongolami. Legenda głosi, ze  sekretna wiadomość ze wskazówkami jak postąpić pod czas walki rozesłano własnie w ciasteczkach księżycowych.  Wiadomość rozeszła się błyskawicznie. Latarnie stanowiły dodatkowa sygnalizacje dla wojsk z wyższych rejonów.

I wszystko jasne, dlaczego większość chińskich domów udekorowano  lampionami  a na każdym kroku można zakupić rożnego rodzaju specyficzne ciasteczka.




lodowa wersja moon cake



fikuśne opakowania na księżycowe ciasteczka

dekoracyjne pudełko na ciasteczka


Festiwal ten jest szczególnie atrakcyjny dla dzieciaków.  Organizowane  konkursy na najciekawszy lampion, a następnie grupowe procesje z lampionami. W nocy wygląda to naprawdę bardzo fajnie.





P.s A tak miedzy nami to te ciasteczka nie nadają się do spożycia ;)




środa, 26 września 2012

Skybar



W rocznice naszego ślubu udaliśmy się z mężem do hotelu "Traders",  który znajduje się w samym sercu Kuala Lumpur a dokładnie na przeciwko wież Petronans.

zdjęcie z netu


Na 33 pietrze mieści się tzw. "skybar",  który jest powszechnie znana atrakcja stolicy.

Widok z okien jest fantastyczny,  na wyciągniecie reki ma się Twin Towers i cały park otaczający wieże.





Wygodne sofy z poduszkami tuz przy oknach, odbijające się światła w tafli wody basenu,  smakowite koktajle i ten zapierający dech widok sprawiają, ze człowiek czuje się zrelaksowany.








Romantyczna atmosferę jednak psuja niektórzy goscie. Kontrast pomiędzy elegancko ubranymi kobietami (byla tez nawet pani w sukni balowej) a ubranymi w szorty i trampki niektórymi turystami bardzo razi. A przede wszystkim ich głośne zachowanie.


Jednak nam nic i nikt nie zmącił intymnej atmosfery w tym dniu.Bawiliśmy się bardzo dobrze wspominając nasze początki i życie na libijskiej ziemi.



poniedziałek, 24 września 2012

H&M


Niedawno kupiony telefon musiałam niestety reklamować.

Serwis znajdował się w dzielnicy zwanej Bukit Bintang. Jest to bardzo popularna i lubiana okolica zarówno przez miejscowych jak i turystów.




Wiedziałam , ze w pobliskim centrum handlowym ma się odbyć wielkie otwarcie pierwszego w Malezji sklepu firmy H&M.
 Bardzo lubie ubrania tej marki i z uśmiechem na twarzy, po załatwieniu sprawy z telefonem udałam sie w to miejsce. 

myślach już naiwnie wyobrażałam sobie, ze wzbogace swoja szafe o kolejne ciuszki ale okazalo się na miejscu, ze będę musiala poczekać.




Przed wejsciem wielki tlum, media, cala masa fotoreporterów. A kolejka nie miala końca. Fani H&M musieli chyba czekać dobre kilka godzin przed drzwiami do sklepu. Dla tych pierwszych byly rozdawane parasolki z logo firmy i butelki wody, żeby upal nikogo nie odstraszyl.










Oglądnęłam moment otwarcia, popstrykalam fotki, „ no nic moja szafa będzie musiała poczekać”-pomyślałam.



A tak nawiasem mówiąc to trzeba być niezle zakręconym zakupoholikiem, żeby czekać tyle godzin na wejście do sklepu a później czekać kolejna godzinę do przymierzalni.




środa, 5 września 2012

Zabawowo i edukacyjnie


U nas nadal chorobowo, niestety wirus przeniósł się na mojego starszego syna. Mam nadzieję, że antybiotyk, który mu pediatra przepisał, szybko go postawi na nogi, bo 10 września rozpoczyna się rok szkolny w Adasia szkole.

Były takie 2 dni, kiedy to ja czułam się już znacznie lepiej, a Adasia jeszcze nie rozłożyło, i w tych dniach udało nam się zobaczyć kilka fajnych miejsc. Dwa z nich zwiedzaliśmy w ramach oprowadzania kuzynki teściowej po stolicy. Było to przepiękne akwarium znajdujące się zaraz przy wieżach Petronas oraz znana już wam z mojego wcześniejszego postu Jadi Batek Gallery.


Zdjęć własnych robiłam mało, w akwarium ciemnawo i jakościowo kiepskie fotki wyszły, natomiast w Galerii to pstrykałam aparatem kuzynki, żeby miała pamiątkę.









Następnego dnia udałam się z Adasiem do całkiem nowo otwartego (luty 2012) centrum edukacyjnego zwanego KIDZANIA. Myślałam, że te pierwsze tłumy już się przewinęły i spokojnie sobie zwiedzimy, niestety grubo się pomyliłam, bo dzieciaków, a zwłaszcza wycieczek szkolnych cała masa. I nawet cena biletów nikogo nie odstrasza, bo jak się okazało miejsce jest warte tych pieniędzy.

Podobno takich ośrodków jest tylko 8 na świecie, w tym tylko w 6 krajach. Pierwszym miejscem był Meksyk, jak wyczytałam z netu.



Nawet nie wiecie, jak bardzo żałowałam, że już nie jestem dzieckiem:/  Dorośli tam mieli jedynie status osoby towarzyszącej i jedyne co mogli, to pić kawkę w kawiarni albo podglądać za szybą, jak się da swoje świetnie bawiące się dzieci. Podobno wkrótce w luksusowej poczekalni dla rodziców mają otworzyć gabinet masażu i  salon do manicure i pedicure;)

Bilety do centrum kupuje się w sali imitującej terminal lotniska, dostaje się kartę pokładową z magnetycznymi opaskami na rękę, a syn dostał czek bankowy na 50 tzw. kidzos (pieniążków).



 Po ruchomych schodach przemieściliśmy się na piętro, gdzie skontrolowano nam bilety, wszystko udekorowane, jakby się miało wchodzić na pokład samolotu. Po przekroczeniu pewnych drzwi ujrzeliśmy inny, magiczny świat. Niesamowite, z jaką  precyzją i z wszystkimi realistycznymi detalami 2-piętrowe olbrzymie pomieszczenie urządzono na wzór mini miasteczka.

Były tam urząd pocztowy, policja, bank, sąd, straż pożarna, biuro detektywistyczne, szpital, przychodnia, rozgłośnia radiowa, telewizja, sklepy, restauracje, salon piękności, sklep jubilerski, salon mody, teatr, uczelnia, symulator lotu samolotem Air Asia, fabryka ciasteczek Oreo, jogurtów i wiele, wiele innych. Na małym ryneczku z fontanną w godzinie otwarcia (10.00) cała ekipa pracowników centrum zatańczyła i zaśpiewała hymn powitalny, wyglądało to zabawnie, ale bardzo uroczo.

Korzystając z mapy i wskazówek, jakie dostaliśmy na „lotnisku”, najpierw udaliśmy się do banku, żeby wymienić czek na banknoty.




Według mapy rozdawanej przy wejściu znaleźliśmy te najatrakcyjniejsze miejsca dla mojego synka. Pierwszym celem była wizyta w straży pożarnej, niestety rodzice mają zakaz wchodzenia do danych pomieszczeń, a taka sesja edukacyjna trwa około 15–20 minut. Z daleka widziałam, jak Adaś wkładał mundur strażaka, jak na ekranie telewizorka pokazano dzieciakom mini filmik edukacyjny o tym, czego nie wolno robić. 
Nagle wszyscy usłyszeliśmy huk i dźwięk tłuczonego szkła i ryk syreny strażackiej. Dzieciaki-strażacy wybiegli z sali i popędzani przez osobę prowadzącą wsiedli to prawdziwego, ale jakby w wersji mini wozu strażackiego. Wóz na sygnale zrobił rundkę przez całe miasteczko, rodzice nadążali za nim szybkim marszem. Samochód zatrzymał się przy budynku z napisem Hotel, który płonął, za szybami okien widać było płomienie (w każdym razie takie sprawiały wrażenie hehe); przed budynkiem były już rozstawione węże gumowe i dzieciaki miały za zadanie ugasić pożar, lejąc prawdziwą wodę na ten hotel. Każdy uczestnik po zakończeniu swojej pracy zarobił po 10 banknotów kidzos.




Niestety nie udało nam się wszystkiego zobaczyć, po prostu czasu nam nie starczyło, dlatego na pewno jeszcze powrócimy do Kidzani. W tym dniu Adaś przekonał się jeszcze, jak wygląda praca policjanta, detektywa, magika, uczył się zakładać koło w warsztacie samochodowym, zrobił projekt komputerowy samochodu Honda, a także uczestniczył w operacji pewnej nieszczęśliwej lalki-pacjenta, która podobno miała bakterie w płucach, na skutek długotrwałego palenia. Przez szybkę widziałam, jak Adaś skalpelem rozcinał klatkę piersiową, wyjmował „bakterie”, a jak doszło do zatrzymania akcji serca, to resuscytował pacjenta;)


W każdym pomieszczeniu robiono dzieciom zdjęcia, ale jak się okazało, za jedną fotkę życzą sobie aż 20 RM, dlatego wybraliśmy zdjęcia Adasia w roli doktoraJ kto wie, może kiedyś pójdzie w ślady swojego Taty…



Ciekawe, czy kiedyś polskie dzieci doczekają się takiego wspaniałego miejsca? 


 link- więcej zdjęć można oglądnąć na google