Sunset on Langkawi Island

Sunset on Langkawi Island
Zachód słońca na wyspie Langkawi

czwartek, 27 grudnia 2012

Sabah – malezyjskie Borneo


Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy w tym roku na Sabah. Zwiedzenie tego stanu było naszym ukrytym celem już od jakiegoś czasu, bo jak nasze pewne marzenia co do przyszłości (ale na razie cicho sza) nie spełnią się, to myślimy o przeprowadzce właśnie na Sabah.



Sabah jest 13 stanem Malezji i drugim co do wielkości. Stolicą Sabah jest miasto Kota Kinabalu, potocznie nazywane KK.

 Zatrzymaliśmy się w hotelu Magellan Sutera polecanym ze względu na standard i doskonałą lokalizację.




Sabah jest niesamowitym stanem, czy wiecie, że aż 32 oficjalnie uznane grupy etniczne zamieszkują ten stan! Do takich przykładowych grup etnicznych zaliczamy: Kadazan-Dusun, Malay, Murut, Bajau, Chinese, Orang Sungai itd.; najmniejszą grupę stanowią Indusi. Mieszkańcy Sabah nazywają siebie Sabahans.




Z ciekawostek to głową stanu Sabah nie jest sułtan, ale osoba zwana Yang di-Pertua Negeri. Malezyjskich chrześcijan jest najwięcej właśnie na Sabah: stanowią około 27%, a muzułmanie około 65%.

Mieszkańcy są bardzo przyjacielsko nastawieni do turystów, mimo że ich angielski nie jest tak dobry jak u mieszkańców Kuala Lumpur.

Kota Kinabalu jest bardzo uroczym miastem i turysta nie ma szans na nudę. Biura turystyczne mają całą masę bardzo atrakcyjnych wycieczek, jedynym minusem jest ich cena. Za jedną wycieczkę od osoby życzą sobie około 120–220 RM.

nocny bazar w KK





Podczas naszego 4-dniowego pobytu udało nam się zwiedzić dwie wysepki, do których płynie się łódką-taxi. Na wysepkach można leżeć i wygrzewać się do woli na nieziemskich plażach, można nurkować i podglądać kolorowe rybki w turkusowej wodzieJ

wyspa Sapi



wyspa Manukan


Tak spędziliśmy wigilijny dzień, a wieczorem udaliśmy się na uroczystą kolację, którą zorganizował hotel. Przepięknie udekorowane stoliki, wykwintne menu, kolędy w tle i Święty Mikołaj spacerujący od stolika do stolika wprowadziły nas w świąteczny nastrój.









Przyjemnym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że w tym hotelu jest tzw. church service. I właśnie w pierwszy dzień Świąt o godzinie 10:00 odbyło się nabożeństwo, a raczej spotkanie, a jak to nazwał mój syn, koncert rockowy… okazało się bowiem, że nie był to kościół katolicki, tylko kościół chrześcijański o nazwie Skyline SIB. Co ciekawe, kościół ten rozrasta się w bardzo szybkim tempie, zaistniał w 2001 roku z liczbą 60 wyznawców, a obecnie ma kilkaset wiernych. Myślę, że jest to kościół luterański.


Oto krótki filmik z owego spotkaniaJ



Józio – niestety nie pozwolił nam na zobaczenie wszystkiego, co byśmy chcieli. W nowych miejscach, wśród dużej ilości ludzi i hałasu synek nie czuje się bezpiecznie i non stop musieliśmy go nosić na rękach… słodkie 28 kilo;)






W jedno popołudnie zatrudniliśmy opiekunkę z hotelu do dzieciaków i wyruszyliśmy z mężem na tzw. City Tour. Przewodnik pokazał nam najciekawsze miejsca w mieście. Zwiedziliśmy muzeum Sabah i coś w rodzaju skansenu, w którym można było zobaczyć, jak mieszkały i mieszkają niektóre grupy etniczne, Tower Clock, pływający Meczet (floating Mosque), kiermasz rękodzieła znany w mieście pod nazwą Filipino bazar, wieżę obserwacyjną, Menara Tun Mustapha, i olbrzymi uniwersytet.




The Tower Clock

widok z wiezy obserwacyjnej

floating Mosque


roznosci na bazarku



Oczywiście fajnie byłoby zobaczyć park Kinabalu, w którym można podziwiać największy na świecie kwiat – the Rafflesia, przejść się wiszącym mostem, zwiedzić Mari Mari Cultural Village, wziąć udział w spływie kajakowym czy spędzić wieczór nad rzeką i płynąć łódką, obserwować małpki Proboscis i świetliki; na pewno wyprawa na największą w południowo-wschodniej Azji górę Kinabalu też musi być pełna wrażeń, no ale niestety na razie nie mogliśmy sobie na te atrakcje pozwolić.

zdjecie z netu

http://animals.nationalgeographic.com/animals/mammals/proboscis-monkey/



Mam nadzieję, że zdjęcia z naszego pobytu w KK Wam się podobają?


środa, 19 grudnia 2012

Zabawne muzeum


We wspomnianym w poprzednim poście i-City w Shah Alam znajduje się też bardzo zabawne muzeum.



 Można tam zobaczyć obrazy, a raczej malowidła na ścianach i podłodze, tak zwane trójwymiarowe. Efekt jest niesamowity i nie tylko dzieciaki miały wielką frajdę, oglądając te dzieła.

Adaś był w swoim żywiole, pozując do zdjęć, i dopasowywanie się do obrazów wychodziło mu doskonaleJ 
 Zobaczcie sami.












Jozinek ogladal obrazy ze swojej ulubionej perspektywy;)