Ten post dedykuję
pewnej wspaniałej rodzince Aniołków, a przede wszystkim ich ciekawej świata córeczce.
O dzielnej Magdalence możecie poczytać tutaj:
Tym razem wybrałam
się podglądać remizę strażacką, zwaną po malezyjsku „Balai bomba”; „bomba”
oznacza ogień i ten wyraz znajduje się na wszystkim, co jest związane ze strażą
pożarną.
Z oficjalnej
stronki internetowej tutejszej straży pożarnej wyczytałam, że najbliższą remizę
mogę znaleźć niedaleko Józia przedszkola. Przyznam, że wiele razy tą drogą przejeżdżałam,
ale nigdy nie zwróciłam uwagi, że tam znajduje się straż. Po przekroczeniu
bramy zaskoczyła mnie pustka, tylko jeden samochód wypatrzyłam, jakiś jeden strażak
wyszedł mi naprzeciw i po przedstawieniu się i opowiedzeniu, z czym przychodzę,
zgodził się na minisesję zdjęciową.
Dowiedziałam się, że największa siedziba straży
pożarnej znajduje się w Putrajaya –administracyjnym mieście Malezji, a największa
w Kuala Lumpur mieści się na ulicy Hang Tuah.
Wybrałam się tam następnego dnia. Typowy państwowy budynek nie wyglądał
mi na remizę strażacką; miły strażak, który akurat stał przy wartowni, zaprowadził
mnie do kogoś, kto prawdopodobnie pełni jakąś ważną funkcję, chociaż na to nie wyglądał,
gdyż ubrany był po cywilnemu. Grzecznie się przedstawiłam, mówiąc, że jestem z
Polski, i zapytałam, czy mogę porobić kilka zdjęć. Pan wydał rozkaz strażakowi,
żeby mnie zawiózł do innego budynku, gdzie znajdują się wszystkie wozy; okazało
się, że ten budynek, którego adres znalazłam w necie, jest oficjalnym oddziałem
straży w KL.
Po przejechaniu
kilku ulic dotarliśmy do okazałej, nowiutkiej remizy, ale niestety jeszcze
budowa nie była ukończona i musiałam się zadowolić widokiem starej części.
Miły strażak przedstawił
mnie groźnie wyglądającemu koledze, musiałam po raz kolejny się przedstawić, pan
był bardzo nieufny i zadzwonił po jakiegoś innego człeka i znowu opowiedziałam
swoją historyjkę, na szczęście ten następny strażak wyraził zgodę, a nawet z
entuzjazmem oprowadził mnie po remizie, pokazując samochody, motory, a także mi
otworzył jeden pojazd i mogłam sfotografować wnętrze. W tym czasie doszło kilku
kolejnych ciekawskich strażaków i zaczęły się pytania typowe dla Malezyjczyków,
czyli: „Skąd pochodzę?”, „Jak długo mieszkam w Malezji?”, „Gdzie pracuje mój mąż?”,
„Ile mam dzieci?”, „w jakim wieku?”, „w jakiej części KL mieszkam?” itd. itp.
Mam nadzieję, że
zaspokoiłam chociaż troszkę ciekawość Magdalenki, bo malezyjskich strażaków na pewno;)
A tutaj jeszcze
filmiki wyszperane na youtubie:
Pozdrawiam
serdecznie wszystkich – Agnieszka
Ale super! Wspaniałe, kolorowe zdjęcia! Świetnie wygląda ta remiza.
OdpowiedzUsuńAga BARDZO DZIĘKUJĘ, że pamiętałaś o nas, mam nadzieję, że twoim Chłopakom też sie spodobały te cudowne czerwone wozy i motory :-)
OdpowiedzUsuńTo byla wielka przyjemnosc:) Polecam sie na przyszlosc:)
UsuńFajny prezent dla Magdy i Szymona! Ależ Ci strażacy bezpośredni:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł. My też idziemy w sobotę na wycieczkę do straży pożarnej i mamy nadzieję, że do akcji przyłączą się też czytelnicy naszego bloga i Magda oraz Szymon będą mogli zobaczyć remizy strażackie z całego świata.
OdpowiedzUsuńo super:) juz nie moge sie doczekac relacji z Singapuru:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - rozpoczęłaś fajny projekt!Już zgłosiło się Peru, no i my, z Olsztyna
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba cały pomysł i realizacja projektu:)z ciekawością również bdziemy śledzić strażacki wątek:)a i jeszcze jedno , w którejś wiadomości wyczytałam, że nie można cię zobaczyć na zdjęciach-a tu proszę:)co ta straż robi z ludzi:):):)pozdrawiam i powodzenia:)
OdpowiedzUsuń