Sunset on Langkawi Island

Sunset on Langkawi Island
Zachód słońca na wyspie Langkawi

niedziela, 11 marca 2012

Urząd stanu cywilnego


Wczoraj miałam okazję zobaczyć, jak wyglądają śluby cywilne w Malezji.
 Moja polska koleżanka wychodziła za mąż i zostałam poproszona na świadka.

Malezyjscy narzeczeni, jak i pary mieszane spoza Malezji, mają obowiązek wziąć ślub w urzędzie stanu cywilnego w mieście zwanym Putrajaya.

Putrajaya jest specyficznym miejscem – jest to centrum administracyjne całej Malezji. Znajdują się tam wszystkie możliwe państwowe urzędy: parlament, Ministerstwo Zdrowia, Spraw Zagranicznych, Finansów, biuro imigracyjne itp. Jest miastem chyba najczystszym w całej Malezji, najbardziej zorganizowanym i nie ma tam nigdy korków.




Znajomej parze kilka tygodni temu wyznaczono datę ślubu. Śluby odbywają się w piątki między godziną 8:30 a 12:00 i danego dnia tylko określona liczba par może zawrzeć związek małżeński.

Zjawiliśmy się około 9 rano i pierwszym etapem była rejestracja, a dokładnie to najpierw trzeba było wziąć bilecik z numerkiem z takiej specjalnej maszynki, (podobne urządzenia znajdują się na pocztach i w bankach).




bilecik mozna bylo wrzucic do tego pudelka w odpowiedniej przegrodce zaznaczajac przy tym co sadzimy o obsludze;)

tablica ogloszen: kto z kim i kiedy

Ogloszenie dla tych , ktorzy nie wiedza jak sie ubrac na wlasny slub;D


Po jakichś 15 minutach na tablicy zobaczyliśmy „nasz” numerek i udaliśmy się całą grupą, tzn. narzeczeni i świadkowie, do miejsca rejestracji. Urzędniczka wzięła od nas paszporty, coś tam popisała w komputerze, wydrukowała i kazała nam czekać na swoją kolej; nazwiska narzeczonych będą wywoływane przez mikrofon.




I to czekanie było najgorsze, strasznie się dłużyło, udzielał się stres czekających par. W międzyczasie fotografowie pstrykali fotki. Na tle specjalnych, udekorowanych, niby romantycznych dekoracji pary robiły sobie zdjęcia. Według mnie „niby”, bo takie bardzo kiczowate były te dekoracje, ale każdy lubi co innego – wiadomo.




Ulubione miejsce do robienia zdjęć świeżo poślubionych małżonków było na tle schodów ruchomych albo podczas zjeżdżania tymi schodami.





Było gwarno, kolorowo, całe rodziny poprzychodziły razem z dziećmi.
Cala ceremonia podpisania kontraktu była króciutka, nie trzeba było powtarzać żadnej formułki za urzędniczką, tylko z podniesioną dłonią się potwierdzało, że chce się poślubić swojego wybranka. Wymiana obrączek, a następnie kilka minut na minisesję zdjęciową na scenie z zielonym ukwieconym materiałem w tle.

wejscie do sali slubow

ostatni pstryk przed wejsciem






Wszystkie lokalne pary nowożeńców z oficjalnym kontraktem małżeńskim porozjeżdżały się do swoich domów, gdzie kontynuuje się kulturowo-religijne ceremonie ślubne.


16 komentarzy:

  1. To wszyscy Malezyjczycy biorą ślub w Putrajaya? Czy z danego regionu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Też dołączam się do tego pytania :) A poza tym zdjęcia - fenomenalne, zwłaszcza tablica ogłoszeń "kto z kim" :) i instrukcja "jak ubrać się na własny ślub" no i oczywiście zdjęcie z Parą Młodą. Bardzo ciekawa i wciągająca notka - piszesz po prostu fantastycznie!
    AwinionkaBVB:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki AwinionaBVB bardzo mnie ciesza takie komentarze:) i motywuja:)))

      Usuń
  3. Aga jaki masz aparat fot.? :) bardzo mi sie podobaja zdjecia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moniack-dzieki, mam Canona IXUS 220 HS maly ale fajny:D

      Usuń
  4. Nie wiem czy podoba mi sie procedura na Malezji- takie to oficjalnie... i numerki? Zero romantyzmu :)

    A instrukcja z tym jak sie ubrac, boska ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. numerki sa straszne ale fakt,ze dzieki nim organizacja w urzedach jest o wiele lepsza niz bez.

      Usuń
  5. Ten przystojny pan z ciemną karnacją to, jak mniemam, świadek? :)))

    Troszkę kiczowate te czerwone ozdóbki, ale co się komu podoba. Dobrze, że na tych pudełkach do oceny obsługi są buźki, bo bym nie wiedziała gdzie co wrzucić. Wskazówki tyczące stroju pary młodej są mistrzowskie! No i chyba bym miała głupie myśli gdybym miała tylko podnosić rękę przy zawieraniu takiego ślubu - pewnie pomyślałabym, że właśnie ochoczo zgadzam się na przepisanie całego majątku pani urzędniczce ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ken G. :) pan z ciemna karnacja byl swiadkiem ze strony Pana mlodego i przyjechal specjalnie z Londynu,obecnie stanu wolnego;D

      Usuń
  6. Jejeku jakie to odarte z wszelkiego romantyzmu :) w ogole nie czulabym sie ze to slub, tylko formalnosc :P na swoim slubie cywilnym mialam co prawda niezbyt fajny budynek urzedu, ale sala byla fajna i no i szlo sie tam prosto z samochodu bez numerkow :) za to w Polsce, w moim miescie, sluby cywilne odbywaja sie w pieknym zabytkowym budynku, cala sceneria jest bardzo uroczysta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe, czy niektórzy zrezygnowani atmosferą i kolejką, odchodzą ;)?

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajowo... ślub za numerek ;) a młodej parze życzymy sto lat.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aga jestem pełen podziwu dla tej strony, dla tego co robisz, po prostu dla Ciebie!!!
    Powodzenia i trzymam KCIUKI :)
    G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki wielkie G. ;) nawet nie wiesz jak sie ciesze,ze tutaj zajrzales:)

      Usuń
  10. Taka administracja i papierologia rozbudowana, że aż chyba ciężko utrzymać romantyczny nastrój...

    OdpowiedzUsuń