Jedną z chyba najgorszych
rzeczy, jakie mogą spotkać kobietę, jest miłość do słodkości, niestety muszę się
przyznać, że mnie to dopadło.
Wprost jestem uzależniona od czekolady i mimo że walczę
z tym nałogiem, to każdego dnia przegrywam L
eh i tym razem dietę przełożyłam na następny dzień, kiedy to ujrzałam wielki
plakat reklamujący VI Targi Czekolady i Cukierków w Malezji.
Ach, czego tam
nie było J:
tabliczki czekolady, czekoladki różnego rodzaju, lizaki czekoladowe i te zwykłe
o różnych smakach i kształtach, migdały w czekoladzie, które uwielbiam J.
Przechadzając się między stoiskami, mogłam do woli kosztować tych wszystkich słodkości.
Fajnie było ujrzeć
wśród lokalnych słodyczy stoisko z rosyjskimi czekoladami i właśnie wtedy westchnęłam
sobie: szkoda, że nie ma naszych polskich wyrobów wedlowskich czy firmy „Wawel”,
ale kto tam wie, może w przyszłym roku będę mogła i ich posmakować;)
tez bym sie na takie targi wybrala
OdpowiedzUsuńmam slabosc do czekolady i do lodow :)
A ja wykupiłabym połowę i a potem jadła, jadła i jadła i nie zastanawiała się czy idzie mi w boczki czy nie. Może lepiej, że do Singapuru nie dotarli.
OdpowiedzUsuńOjej, z pewnością utknęłabym na takich targach na baaardzo długo!
OdpowiedzUsuń:)Słodkościowy zawrót głowy.
OdpowiedzUsuńmniam, chyba jutro też do Ciebie na blog zajrzę...
OdpowiedzUsuńo rany nie mogę się uwolnić od tych słodyczy :-)
OdpowiedzUsuń