Tak to ze mną jest, że jak w życiu jest bardziej pod górkę, to chowam się
do swojej skorupki. Na szczęście dni zrobiły się jaśniejsze. I znowu wróciłam
do pisania, wprawdzie nie wiem na jak długo, ale jestem. Nadzieja na spełnienie
naszych ukrytych marzeń dodała energii – oby tak na dłużej;)
W Malezji szkolne ferie u Józia, który jest w lokalnym przedszkolu, to aż cały
długi miesiąc przerwy, a Adaś od wczoraj zaczął swoją labę. Zasłużył na
odpoczynek, bo przez ostatnie dwa tygodnie codziennie zdawał po jednym
egzaminie, semestr zaliczył fantastycznie i Mamusia pęka z dumy.
Józio nudzi się bez przedszkola jak mops, było kryzysowo przez momencik z
moją psychiczną kondycją, po prostu nie wyrabiałam i zdecydowałam się… dojrzałam
albo poddałam się, różnie to można nazwaćL W każdym razie od wczoraj mam opiekunkę do Józia, która będzie
przychodzić codziennie na cztery godziny. Józio zachwycony nową „aunty”, która cały
czas się z nim bawi i chodzi za nim krok w krok. Mama po pierwszej godzinie
smutku czuje się lepiej, widząc szczęśliwą minę synka, też się już uśmiechaJ
Wracając do tematu postu, to tym razem będzie o narodowym basenie. Zapisałam
Adasia na lekcje pływania, takie z prawdziwego zdarzenia, bo właśnie w Narodowym
Centrum Sportu zwanego Kompleks Sukan Negara.
Na olbrzymim terenie znajduje się narodowy stadion piłkarski, który według
Wikipedii jest na 9 miejscu na świecie pod względem wielkości, narodowy stadion
do hokeja, Stadion Putra, w którym odbywają się takie dyscypliny jak tenis, gimnastyka,
badminton, a także narodowe centrum squasha, szkoła sportowa, teren do
uprawiania sportów ekstremalnych oraz National Aquatic Centre.
Pływalnia zrobiła na mnie duże wrażenie, gdyż znajduje się jakby pod
wielkim namiotem, czyli jest jednocześnie odkryta, ale bardzo dobrze chroni
przed częstymi ulewnymi burzami. Narodowe malezyjskie centrum wodne składa się
z trzech basenów. Jeden basen ma dziesięć torów, drugi osiem, a trzeci, najgłębszy,
służy głównie do nurkowania.
Kiedy przechadzałam się tam podczas lekcji Adasia, wyobraźnia moja od razu zaczęła
pracować hihi I już widziałam siebie kibicującą synowi podczas zawodów i wręczanie
medali… kto wie, może kiedyś;)
nie obejrzysz się, a Adaś będzie startował w swoich pierwszych zawodach..:) Opiekunka dla Józia to świetny pomysł, masz trochę czasu dla siebie, zeby poleniuchować i odpocząć....no i jaka radośc i profity dla Józia - nowa ciocia, anie ciągle tylko mama i mama..:)
OdpowiedzUsuńfajnie, że znów mogę oglądać Twoje zdjęcia! Wiesz, że je lubię.
OdpowiedzUsuńA opiekunka - niezbędna i już.