Przedwczoraj byłam na
wielkim przyjęciu, jakie co roku organizuje polska ambasada z okazji Święta
Konstytucji 3 maja. Ta najhuczniej obchodzona „polska impreza” zawsze ma
miejsce w bardzo eleganckim hotelu, zazwyczaj jest to 5-gwiazdkowy Hotel Renaissance
w Kuala Lumpur.
W tym roku nie mieliśmy
z kim zostawić dzieci, niestety (teściowa wyjechała do Iraku), i na przyjęcie udałam
się sama, a mąż został z synkami w domu. Przyznam, że nie miałam ochoty iść, coś
ostatnio smutki życiowe mnie dopadają, żeby nie nazwać tego jakąś depresją,
napiszę dołkiL,
ale mąż mnie zmusił do wyjścia i pół godziny przed rozpoczęciem wcisnęłam się w
jakieś bardziej eleganckie ubranko i pojechałam taksówką. Jak to się często
zdarza w Kuala Lumpur, pierwszy taksówkarz powiedział mi, że nie zna tego
jednego z najbardziej znanych hoteli i nie weźmie mnie – wrrrr – na szczęście nie musiałam długo czekać na drugą
taksówkę. O taksówkarzach malezyjskich to by można było napisać osobny post,
ale tak w skrócie i ogólnie:
- to są bardzo
opieszali,
- masz wrażenie,
że robią ci łaskę, że zgodzili się na kurs,
- po pytaniu „dokąd?”,
jeśli okaże się, że trasa jest nie po ich myśli czy będzie na tym odcinku korek
itp. po prostu odmawiają kursu,
- widząc białą
twarz, żądają kosmicznej ceny, dlatego zawsze trzeba się upewnić przed wejściem
do samochodu, że taxi ma taksomierz.
Wracając do przyjęcia,
to po wejściu do hotelu, który jak dla mnie robi bardzo luksusowe wrażenie, udałam
się do „ballroomu”, tam zobaczyłam dość sporą kolejkę, okazało się, że przed wejściem
trzeba się zarejestrować, czyli wpisać się do tzw. księgi gości. Przy stoliku stała
para uśmiechniętych Malezyjczyków ubranych w… tradycyjne stroje kujawskie.
Zaraz po przejściu
drzwi wejściowych każdego z gości witali osobiście przedstawiciele ambasady,
m.in. żona ambasadora, konsul, pułkownik z żoną.... Według mnie był to bardzo
sympatyczny gest i można było poczuć się prawdziwą gwiazdą – haha!
Samej Polonii w
Malezji jest garstka, podobno około 100 osób tylko, na to przyjęcie byli jednak
zaproszeni nie tylko rodacy, ale także przedstawiciele różnych ambasad i inne ważne
osobistości. Na przyjęciu było na pewno ponad 300 gości.
Przepiękna sala
balowa była udekorowana polskimi flagami, na środku stała rzeźba lodowa przedstawiająca
orła polskiego, na ścianach rozwieszono plakaty reklamy sponsora Euro 2012 – firmy
Carlsberg, za sceną był rozstawiony olbrzymi ekran, na którym każdy mógł podziwiać
krajobrazy i zdjęcia z różnych zakątków Polski. Przed wejściem polska firma
INGLOT reklamowała swoje kosmetyki, oferując także bezpłatny makijaż.
Malezyjscy
kelnerzy roznosili na tacach wino białe, czerwone czy piwo. Uroczo wyglądali,
bo na policzkach mieli namalowane barwy polskiej flagiJ
Na scenie pojawiła
się polonijna koleżanka i przywitała gości oraz zapowiedziała wejście Jego
Ekscelencji Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej profesora Adama Jelonka oraz ministra
kultury i telekomunikacji Malezji Y.B. Dato’ Seri
Utama Dr Rais Yatim. Kazdy z nich wzniosl toast za drugiego, zostały odśpiewane hymny Polski i Malezji i zaproszono wszystkich gości do konsumpcji.
Przyznam, ze jedzonko jak co roku bylo fantastyczne i niestety znikło w oczach. Dla nas, polskich emigrantów, to jest raj dla podniebienia, bo mozna skosztować polskich dan, za którymi wiekszosc z nas bardzo tęskni. Były pierożki, bigosik, golabki, barszcz biały i czerwony, szarlotka i babka-haha.
Fajnie jest znalezc się na salonach od czasu do czasu..;)
widac po twarzach,ze Malezyjczykom tez smakuje polska kuchnia..:)
OdpowiedzUsuńTo bardzo mile ze strony polskiej ambasady, ze organizuja cos takiego. Nawet nie chodzi o jedzenie, czy miejsce, ale o gest. Dla mnie fantastyczne.
OdpowiedzUsuńAch, tez bym zjadla bigosik albo cos takiego, mniam!
Pozdrawiam :)
Bardzo dobrze, że dałaś się namówić mężowi i jednak pojechałaś. Wspaniała uroczystość!
OdpowiedzUsuńHej Hej Aga nie daj się smutkom, dobrze, ze tam byłaś, choć chyba nie było Ci zbyt wesoło - Twoje zdjęcia jak zwykle są ciekawe, choć te "zasłony" piwne wiele psuły w wystroju -;-)
OdpowiedzUsuńfajny post, a Twoja wzmianka o dołkach taka naturalna i zrozumiała. Pasek na blogu z datą przyjazdu do Polski - fantastyczny!
OdpowiedzUsuńŚwietna impreza - fajnie, że organizują coś takiego dla Polaków. I motyw EURO 2012 się znalazł - dla mnie jako zagorzałej fanki piłki nożnej - fantastycznie! Zdjęcia i notka bardzo ciekawe. Pozdrawiam AwinionkaBVB:)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę miły i elegancki gest ze strony ambasady. Nadaje temu dniu szczególnego charakteru, czego niestety nie odczułam u siebie, będąc w kraju.
OdpowiedzUsuńDobra decyzja z tym wyjściem na salony.
A temat taksówkarzy wydał mi się zabawny i interesujący, jak będziesz miała czas i ochotę skrobnij o nich jakiegoś posta.
pozdrawiam - sarna