Sunset on Langkawi Island

Sunset on Langkawi Island
Zachód słońca na wyspie Langkawi

czwartek, 10 maja 2012

Na salonach


Przedwczoraj byłam na wielkim przyjęciu, jakie co roku organizuje polska ambasada z okazji Święta Konstytucji 3 maja. Ta najhuczniej obchodzona „polska impreza” zawsze ma miejsce w bardzo eleganckim hotelu, zazwyczaj jest to 5-gwiazdkowy Hotel Renaissance w Kuala Lumpur.

W tym roku nie mieliśmy z kim zostawić dzieci, niestety (teściowa wyjechała do Iraku), i na przyjęcie udałam się sama, a mąż został z synkami w domu. Przyznam, że nie miałam ochoty iść, coś ostatnio smutki życiowe mnie dopadają, żeby nie nazwać tego jakąś depresją, napiszę dołkiL, ale mąż mnie zmusił do wyjścia i pół godziny przed rozpoczęciem wcisnęłam się w jakieś bardziej eleganckie ubranko i pojechałam taksówką. Jak to się często zdarza w Kuala Lumpur, pierwszy taksówkarz powiedział mi, że nie zna tego jednego z najbardziej znanych hoteli i nie weźmie mnie – wrrrr –  na szczęście nie musiałam długo czekać na drugą taksówkę. O taksówkarzach malezyjskich to by można było napisać osobny post, ale tak w skrócie i ogólnie:

- to są bardzo opieszali,

- masz wrażenie, że robią ci łaskę, że zgodzili się na kurs,

- po pytaniu „dokąd?”, jeśli okaże się, że trasa jest nie po ich myśli czy będzie na tym odcinku korek itp. po prostu odmawiają kursu,

- widząc białą twarz, żądają kosmicznej ceny, dlatego zawsze trzeba się upewnić przed wejściem do samochodu, że taxi ma taksomierz.

Wracając do przyjęcia, to po wejściu do hotelu, który jak dla mnie robi bardzo luksusowe wrażenie, udałam się do „ballroomu”, tam zobaczyłam dość sporą kolejkę, okazało się, że przed wejściem trzeba się zarejestrować, czyli wpisać się do tzw. księgi gości. Przy stoliku stała para uśmiechniętych Malezyjczyków ubranych w… tradycyjne stroje kujawskie.







Zaraz po przejściu drzwi wejściowych każdego z gości witali osobiście przedstawiciele ambasady, m.in. żona ambasadora, konsul, pułkownik z żoną.... Według mnie był to bardzo sympatyczny gest i można było poczuć się prawdziwą gwiazdą – haha!





Samej Polonii w Malezji jest garstka, podobno około 100 osób tylko, na to przyjęcie byli jednak zaproszeni nie tylko rodacy, ale także przedstawiciele różnych ambasad i inne ważne osobistości. Na przyjęciu było na pewno ponad 300 gości.




Przepiękna sala balowa była udekorowana polskimi flagami, na środku stała rzeźba lodowa przedstawiająca orła polskiego, na ścianach rozwieszono plakaty reklamy sponsora Euro 2012 – firmy Carlsberg, za sceną był rozstawiony olbrzymi ekran, na którym każdy mógł podziwiać krajobrazy i zdjęcia z różnych zakątków Polski. Przed wejściem polska firma INGLOT reklamowała swoje kosmetyki, oferując także bezpłatny makijaż.
Malezyjscy kelnerzy roznosili na tacach wino białe, czerwone czy piwo. Uroczo wyglądali, bo na policzkach mieli namalowane barwy polskiej flagiJ






Na scenie pojawiła się polonijna koleżanka i przywitała gości oraz zapowiedziała wejście Jego Ekscelencji Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej profesora Adama Jelonka oraz ministra kultury i telekomunikacji Malezji Y.B. Dato’ Seri Utama Dr Rais Yatim. Kazdy z nich wzniosl toast za drugiego, zostały odśpiewane hymny Polski i Malezji i zaproszono wszystkich gości do konsumpcji. 







Przyznam, ze jedzonko jak co roku bylo fantastyczne i niestety znikło w oczach. Dla nas, polskich emigrantów, to jest raj dla podniebienia, bo mozna skosztować polskich dan, za którymi wiekszosc z nas bardzo tęskni. Były pierożki, bigosik, golabki, barszcz biały i czerwony, szarlotka i babka-haha.












Fajnie jest znalezc się na salonach od czasu do czasu..;)




7 komentarzy:

  1. widac po twarzach,ze Malezyjczykom tez smakuje polska kuchnia..:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo mile ze strony polskiej ambasady, ze organizuja cos takiego. Nawet nie chodzi o jedzenie, czy miejsce, ale o gest. Dla mnie fantastyczne.
    Ach, tez bym zjadla bigosik albo cos takiego, mniam!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze, że dałaś się namówić mężowi i jednak pojechałaś. Wspaniała uroczystość!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Hej Aga nie daj się smutkom, dobrze, ze tam byłaś, choć chyba nie było Ci zbyt wesoło - Twoje zdjęcia jak zwykle są ciekawe, choć te "zasłony" piwne wiele psuły w wystroju -;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny post, a Twoja wzmianka o dołkach taka naturalna i zrozumiała. Pasek na blogu z datą przyjazdu do Polski - fantastyczny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna impreza - fajnie, że organizują coś takiego dla Polaków. I motyw EURO 2012 się znalazł - dla mnie jako zagorzałej fanki piłki nożnej - fantastycznie! Zdjęcia i notka bardzo ciekawe. Pozdrawiam AwinionkaBVB:)

    OdpowiedzUsuń
  7. To naprawdę miły i elegancki gest ze strony ambasady. Nadaje temu dniu szczególnego charakteru, czego niestety nie odczułam u siebie, będąc w kraju.
    Dobra decyzja z tym wyjściem na salony.
    A temat taksówkarzy wydał mi się zabawny i interesujący, jak będziesz miała czas i ochotę skrobnij o nich jakiegoś posta.

    pozdrawiam - sarna

    OdpowiedzUsuń