Sunset on Langkawi Island

Sunset on Langkawi Island
Zachód słońca na wyspie Langkawi

czwartek, 26 stycznia 2012

Gong Xi Fa Cai!


Rok smoka właśnie się zaczął i wszyscy sobie życzą Gong Xi Fa Cai, czyli szczęśliwego Nowego Roku.
Kuala Lumpur opustoszało, wszystkie sklepy, sklepiki zamknięte na cztery spusty, na jezdniach zero korków i aż przyjemnie jechać samochodem. Lokalne szkoły mają tygodniową przerwę świąteczną z tej okazji, a niektóre większe chińskie firmy wolne około 5 dni, natomiast większość sklepów została zamknięta na 23 dni. Pozostawiając taką spokojną stolicę Malezji, udaliśmy się w około 3-godzinną podróż samochodem do miasteczka Batu Pahat, w którym jest przewaga chińskiej społeczności, i atmosferę chińskiego Nowego Roku czuć fantastycznie. Po 3 latach mieszkania tam zaprzyjaźniłam się z 2 chińskimi rodzinami, a także pozostałam w kontakcie SMS-owym z jedną z nauczycielek mojego synka i z myślą o nich zakupiłam wcześniej podarunki świąteczne.


Podróż odbyła się bezpiecznie dla nas, ale niestety nie dla pewnego motocyklisty, którego zwłoki w całej okazałości widziałam na drodze. W miejscu tego wypadku zrobił się całkiem spory korek i to nie dlatego, że autostrada była zamknięta, ale dlatego że każdy kierowca zwalniał, ciekawie wypatrując, co się podziało wrrr nie wiem, czy to taki lokalny zwyczaj, czy tak samo jest na polskich drogach?

Dojechaliśmy do Batu Pahat około 17.00 i od razu udaliśmy się do domu jednej znajomej rodziny. Przywitano nas entuzjastycznie i zaproszono do stołu, który był zastawiony różnego rodzaju ciasteczkami własnej roboty lub kupionymi w sklepie. Według wierzeń chińskich w tych dniach noworocznych trzeba jeść słodycze, żeby cały rok był słodki.




W domu mojej koleżanki G. było sporo gości; rodzina i znajomi odwiedzają się nawzajem wręczając parzystą liczbę mandarynek, pudełeczka ciasteczek, orzeszki i inne słodycze, a dla dzieci obowiązkowo małe koperty, tzw. „Ang pow” z pieniążkami w środku i koniecznie banknoty muszą być nowiutkie (prosto z banku). W pierwszym roku mojego pobytu w Malezji nie znałam jeszcze wszystkich chińskich noworocznych tradycji i jakie było moje zdziwienie, kiedy znajomi Chińczycy nie zgodzili się wziąć ode mnie "ang pow", mówiąc, że tylko Chińczycy mogą je wręczać.



kolekcja otrzymanych "ang pow" moich dzieci


dekoracje noworoczne
 Zmęczeni podrożą i wizytą pojechaliśmy do mojej drugiej znajomej Chinki L., u której mieliśmy zanocować.


Po skosztowaniu następnej porcji ciasteczek ta przesympatyczna rodzinka zaczęła przygotowywać dla nas typową chińską kolację, czyli steamboat zwany inaczej hot pot (goracy garnek). W międzyczasie dojechała do nas koleżanka G. ze swoją rodziną i wspólnie wzięliśmy się za siekanie warzyw.


Do specjalnego garnka wlewa się najpierw warzywną zupę, taki nasz rosół, a znajoma mówi na nią zupa ABC, bo zawiera wszystkie te witaminy. Garnek ten połączony kablem do prądu nagrzewa zupę, do której po kolei wrzuca się warzywa, grzybki, różnego rodzaju mięsne kulki, pierożki z nadzieniem z kurczaka czy owoców morza oraz mee hoon cieniutki ryżowy makaron.
Wszystko to gotuje się kilka minut, a później każdy sobie łowi co chce do miseczki i je. Bardzo smaczne, a przede wszystkim zdrowe, bo nie smażone ;)




Pierwszy raz od dawna nie musiałam się martwić, co robi mój młodszy syn, czy nie robi żadnych szkód, do których ma wielką zdolność, czy nie robi sobie albo komuś krzywdy, to wielka ulga była, bo jako dziecko specjalnej troski wymaga uwagi non stop i właśnie w domu mojej znajomej mogłam psychicznie i fizycznie odetchnąć. Józio był w swoim żywiole, bawiąc się z chińskimi kolegami i koleżankami. Było miniprzedszkole, bo znajoma L. ma 3 dzieci, koleżanka G. też ma trójkę, tak więc z moją dwójką było naprawdę wesoło, ale dzieciaki bawiły się wspólnie super, a starsza córka L. świetnie zajęła się Józiem.


ogrod L. w ktorym hoduje m.in."fortune flower",wedlug chinczykow ten kwiat przynosi pieniadze do domu i kolezanka ma naprawde swietny dochod ze sprzedazy:)

O 23.00 padliśmy, a przyczyniło się do tego też kilka wypitych piwek. I tak jak rodzice byli maksymalnie wymęczeni, tak dzieci były pełne energii i ciężko było zagonić je do łóżek. Po raz kolejny nie mogłam się nadziwić tej lokalnej metodzie usypiania dzieciJ Zobaczcie sami, do 67 roku życia tak właśnie się usypia, a raczej dzieci same się usypiają.




Rano po śniadanku pojechaliśmy do mamy męża L., która mieszka na wsi niedaleko Batu Pahat.





Większość zdjęć z tej wizyty wstawię w następnym poście, bo wieś malezyjska jest warta osobnego wpisu.

Następnym naszym etapem podroży był "open house" (otwarty dom) w centrum miasteczka zorganizowany dla wszystkich mieszkańców bez względu na rasę. Z tego miasteczka pochodzi były minister zdrowia, i właśnie on był gospodarzem tej uroczystości. 










Udało mi się zrobić fotkę panu przebranemu za Boga pieniędzy (God of fortune) oraz podziwialiśmy taniec smoka.










 Kiedy już chciałam wyjść, bo jeszcze czekała nas wizyta u nauczycielki Adasia, koleżanka L. pociągnęła mnie do przodu, mówiąc, że chce mi kogoś pokazać. Kiedy dotarłyśmy do miejsca, gdzie były ustawione stoły dla ViP-ów, koleżanka popchnęła mnie prosto na Pana w czerwonej koszuli, któremu, nie wiedząc, kim jest, grzecznie uścisnęłam dłoń, mrucząc Gong Xi Fa Cai, a w sekundzie ku mojemu zaskoczeniu pojawiło się kilku paparazzi i tak oto zostałam z sfotografowana z byłym ministrem zdrowia.


 Po skosztowaniu miejscowych przysmaków każdy gość, wychodząc, dostawał po dwie mandarynki i cukierki.





U nauczycielki ponownie musieliśmy skosztować ciasteczek i innych chińskich snacków. Było bardzo miło, ale moje dzieci były niestety już bardzo zmęczone i zaczęły się robić nieznośne. Po serii wspólnych zdjęć grzecznie się pożegnaliśmy i z pewną ulgą po tych wszystkich wrażeniach pojechaliśmy do Kuala Lumpur.


środa, 18 stycznia 2012

Cheongsam


Szał zakupowy nadal trwa, do Chińskiego Nowego Roku pozostało tylko 5 dni.
I znowu dzieciaki będą miały wolne w szkole, mój syn się bardzo cieszy z tego powodu, a ja troszkę mniej;) 
Podczas tej tygodniowej szkolnej przerwy planujemy odwiedzić znajomych Chińczyków w miasteczku Batu Pahat, gdzie mieszkaliśmy przez 3 lata. Zaprzyjaźniłam się tam z dwoma chińskimi rodzinami i zawsze z sentymentem powracam do tego miejsca, w którym urodził się mój drugi syn. 
Następny post będzie relacją z tego wyjazdu, warto zobaczyć, jak obchodzone jest to święto przez zwykłych mieszkańców, a na dzisiaj przygotowałam Wam zdjęcia przepięknych kreacji chińskich, głównie cheongsamów, które łączą w sobie tradycję i klasykę. W tym okresie przedświątecznym wybór ich jest wielki: od zwykłych tradycyjnych po bardzo drogie, ręcznie haftowane. Przeurocze są też ubranka dla dzieci.














polska wersja cheongsamu;D













sobota, 14 stycznia 2012

Gorączka przedświąteczna


Czerwono mi... ha ha

Szaleństwo zakupowe ogarnęło wszystkich mieszkańców Malezji, a zwłaszcza społeczność chińską.

Na wszelkich wystawach sklepowych, ulicach, restauracjach, bazarach itd. pojawiły się kolorowe lampiony i najróżniejsze czerwone chińskie dekoracje. Chyba nie skłamię, pisząc, że Chiński Nowy Rok jest w Malezji najhuczniej obchodzonym świętem. Do tego święta pozostało 8 dni, dlatego teraz sklepy pękają od klientów.

Rok 2012 jest wg Chińczyków rokiem Smoka, niektórzy mówią, że jest to rok Czarnego Smoka albo Smoka Wody – jest to związane z systemem liczenia dni, miesięcy i lat w chińskim kalendarzu.

Co ten „rok smoka” może oznaczać dla nas?
Po spokojnym roku Królika 2011 rok Smoka będzie czasem pełnym energii, dusza smoka spotęguje wszystko w naszym życiu. Bedzie to dobry okres, ale podobno trzeba być ostrożnym, bo zarówno porażki, jak i sukcesy będą większe.

Chińczycy uważają, że rok Smoka to dobry czas na śluby, na powiększenie rodziny oraz na rozpoczęcie wszelkich biznesów, że to przyniesie szczęście i radość w przyszłości.
Niestety rok ten na większą skalę może oznaczać więcej katastrof żywiołowych, nie obędzie się bez niespodzianek ze strony natury...

Proponuję o tym na razie nie myśleć i zapraszam do oglądnięcia zdjęć.

Fotki są zrobione głównie w Carrefourze, gdzie często robię zakupy spożywcze, oraz w moim ulubionym centrum handlowym Mid Valley Mega Mall.




"Angry Birds"podbily Malezje ;)


Smok Wawelski w wersji chinskiej ;D

obowiazkowe w kazdym domu chinczyka-lucky bamboo

pomarancze i mandarynki symbolizuja u chinczykow pieniadze

gotowe zestawy podarunkowe

roznego rodzaju ciasteczka sa podstawowym poczestunkiem podczas tego swieta






wycinanki:)